15 czerwca

Drodzy uczniowie !

Ponawiam prośbę, aby książki, które oddajecie były podpisane.

9 czerwca

to Międzynarodowy Dzień Przyjaciela.

Czy znacie jakiś literackich przyjaciół?

Czekam na Wasze propozycje do 20 czerwca, potem zrobię zestawienie i zamieszczę tutaj.

3 czerwca

W celu przybliżenia sylwetki polskiej poetki i noblistki zamieszczam prezentację poniżej

9128_u6_Rafinska_Szymborska_MW

2 czerwca

Drodzy ósmoklasiści!

Zapraszam na werbinarium

” Ostatnia prosta przed egzaminem z języka polskiego”  dziś o 14.oo

Link do transmisji : https://bit.ly/3cZ5sxs

1 czerwca

Kochani  Uczniowie z okazji Waszego święta

życzę  spełnienia marzeń, zdobywania wyznaczonych celów,
pokonywania barier i odnajdywania się w trudnych sytuacjach!
Niech każdy dzień dodaje Wam niezwykłych wrażeń.
Nie bójcie się wyzwań, bądźcie ciekawi nowych przygód i odważni.
Niech smutków i pochmurnych dni ubywa,
a sukcesów małych i dużych przybywa!

29 maja 

Od poniedziałku  1 czerwca będzie możliwość zwrotu lub wypożyczenia potrzebnej książki

Biblioteka czynna :

Poniedziałek  11,30-14,00

Wtorek  8,30-11,00

Czwartek 11,30-14,00

Piątek 8,30-11,00

28 maja

Kochani, zapraszam na kolejną wirtualną podróż po Polsce z baśnią i legendą.

Tym razem będzie to wędrówka na północ naszego kraju nad Morze Bałtyckie.

Legenda pt. Dlaczego Bałtyk jest słony ?

Stoisz na piaszczystej plaży. Kula słońca powoli chowa się za horyzontem. O brzeg cicho rozbijają się morskie fale. Czujesz na twarzy rześki powiew. Bryzę. Czujesz w niej sól. I zaczynasz się zastanawiać, dlaczego Bałtyk jest słony…Dawno, dawno temu, nad brzegiem Bałtyku mieszkał sobie pewien człowiek. Wiódł spokojne i dostatnie życie. Chętnie pomagał innym. Niewiele osób wiedziało, że mężczyzna jest w posiadaniu wielkiego skarbu. Młynka. Był to magiczny przedmiot., który dawał sól. A w dawnych czasach sól była niezwykle droga i mało kogo stać było na luksus posiadania jej w większej ilości. Właściwie nikt nie wiedział, jak mężczyzna znalazł się w posiadaniu młynka. Krążyło na ten temat wiele różnych opowieści, ale on sam nigdy o tym nie mówił.Pewnego dnia do stojącego nad brzegiem morza domu zapukał młody chłopiec. Był brudny i zmęczony. Nieśmiało poprosił gospodarza o pomoc. Otrzymał jej aż nadto, bo oprócz kolacji zaproponowano mu ciepłe łóżko. Gdy gospodyni gotowała kilka smakowicie pachnących potraw, chłopiec podejrzał, że w rękach gospodarza pojawił się tajemniczy przedmiot. Przyglądał się z zaciekawieniem, jak z niepozornego młynka zaczyna lecieć sól i doprawia wszystkie dania. Młodzian szybko domyślił się, że młynek jest magiczny. Gdy zapadła noc, długo leżał w łóżku i wyobrażał sobie, jak wielkie bogactwa mogłaby mu dać nieprzebrana ilość soli. W jego głowie narodził się plan. Postanowił ukraść młynek i jednym ze statków udać się na północ, aby tam wzbogacić się, handlując tym pożądanym przez wszystkich surowcem.Jak pomyślał, tak zrobił. Ukradł młynek i w pobliskim porcie udało mu się wsiąść na wypływający właśnie statek. Był już daleko od brzegu, gdy postanowił wypróbować swój skarb. Nie wiedział jednak, jak się nim posługiwać. Młynek ożył w jego dłoniach, korbka zaczęła się kręcić, a wszystko dookoła w błyskawicznym tempie pokrywała sól. Chłopiec chciał go zatrzymać, ale nie wiedział jak to zrobić. W pewnym momencie młynek wypadł mu z rąk i wpadł do wody.W krótkim czasie słodkie wody Bałtyku zasoliły się i pozostały takie do dziś, bo młynek leży gdzieś na dnie morza i  z wciąż kręcącą korbką wytwarza sól.

Film:

https://www.youtube.com/embed/0ZULxYp8nz0?feature=oembed

26 maja – Kartka z kalendarza Dzień Matki

K.I.Gałczyński

SPOTKANIE Z MATKĄ

Ona mi pierwsza pokazała księżyc
i pierwszy śnieg na świerkach,
i pierwszy deszcz.

Byłem wtedy mały jak muszelka,
a czarna suknia matki szumiała jak Morze Czarne.

Józef Ratajczak

Mama
Od rana do późnej nocy
o ciepło się kłopocze.
Pali w piecu, ogień dmucha,
czapki szyje nam z kożucha.

Ciepły kołnierz, ciepły szalik,
byśmy zimna nie zaznali.
A nocą, gdy śnimy o sankach,
ceruje dziury w ubrankach.

Juliusz Słowacki

Do matki

W ciemnościach postać mi stoi matczyna,
Niby idąca ku tęczowej bramie –
Jej odwrócona twarz patrzy przez ramię,
I w oczach widać, że patrzy na syna.

25 maja 2020r.                                                                                                                                            

Rozwiązanie plebiscytu na tytuły książek zabawnych, dziwnych i nietypowych:

(część tytułów to Wasze propozycje, dodałam też swoje)

  • Dorota  Terakowska   „Babci Brygidy szalona podróż po Krakowie”
  • Matilda  Woods   „O chłopcu, ptaszynie i pewnym trumniarzu”
  • Justyna Bednarek  „Banda Czarnej Frotte”
  • Justyna Bednarek „ Niesamowite przygody 10 skarpetek 4 lewych i 6 prawych”
  • Grzegorz  Kasdepke  „ Bodzio i Pulpet”
  • Angela Nanetti  „Mój dziadek jest drzewem czereśniowym”
  • Krystyna Boglar  „Salceson i mrówki”
  • Barbara Winklowa  „Śmieszne, makaron rośnie”
  • Krystyna Boglar  „Nie głaskać kota pod włos”
  • Beata Ostrowicka  ” Mój kochany kotopies”
  • Lucyna Legut ” Piotrek zgubił dziadka oko, a Jasiek chce dożyć spokojnej starości”
  • Olga Rudnicka ” Czy ten rudy kot to pies ?”
  • Krystyna Boglar „Żeby konfitury nie latały za muchą”
  • Claudia Torres , Jacek Krawczyk  „Chomik na widelcu”
  • Terry Pratchett  „ Wiedźmikołaj”

22 maja 2020r.

Zapraszam na kolejną wirtualną podróż po Polsce z baśnią i legendą .Tym razem będzie to legenda o Wiśle.

Legenda o Wiśle – H.Zdzitowiecka

Wysoko nad szczytami gór wznosił się stary dwór króla Beskida, władcy całego pasma
górskiego, i jego żony, Borany, władczyni okolicznych borów. Przez wiele lat oboje rządzili
mądrze i sprawiedliwie, toteż wszyscy z żalem przyjęli wiadomość o śmierci starego króla.
Borana wezwała wtedy troje swych dzieci, by zgodnie z wolą króla podzielili się władzą.
– Ty, Lanie, jako syn najstarszy, opiekować się będziesz polami i łąkami. Wy zaś obie,
Czarnocho i Białko, rozprowadzicie wodę z górskich strumieni po polach i łąkach Lana, by
wszystko, co żyje, miało jej pod dostatkiem.
Żywa, zawsze pogodna i wesoła Białka uśmiechnęła się do siostry i skacząc, i tańcząc zbiegła
po skałach ku widniejącym we mgle dolinom.
Poważna i zasępiona Czarnocha skierowała się na drugą stronę góry królowej Borany i
ostrożnie zaczęła schodzić po zboczu. Wkrótce obie siostry spotkały się u podnóża.
– Płyniemy dalej razem! – zawołała ucieszona Białka.
– Nigdy się już nie rozstaniemy – zapewniła Czarnocha.
Nagle przegrodziła im drogę skała, pod którą czekał rycerz Czantor w kamiennej zbroi.
– Zatrzymajcie się, piękne córki Beskida i Borany. Dokąd tak spieszycie? Po co chcecie iść do
nieznanej, odludnej i dzikiej krainy? Zostańcie tu.
Siostrom podobała się ziemia Czantora. Zostały więc i z wdzięczności za gościnę zrosiły
strumieniami zbocza doliny, aż zakwitły tysiącami różnobarwnych kwiatów, jakich nikt tu
jeszcze nie widział.
Ale Ziemia rozkazała Czantorowi przepuścić córki Beskida przez skały, by poniosły wody
dalej ku północy.
– Nie mogę pozwolić, byście obie popłynęły w obce strony. Wyślijcie przodem jedną falę na
zwiady – poradził. – Niech się rozejrzy, a gdy wróci, opowie, co widziała…
Czantor rozsunął skały i pierwsza fala wyszła przez nie onieśmielona, niepewna, co ją czeka.
– Idź, falo, któraś wyszła – żegnały ją siostry. – Idź przed siebie i wracaj co prędzej z
wieściami o tamtych borach i lasach, o tamtych łąkach i polach…
„Wyszła” – bo tak nazwały tę falę powstałą z połączonych wód -wypłynęła przez skalną
szczelinę.
Biegła żywo po kamieniach, pluszcząc i szemrząc beztrosko. Mijała ciemne bory i jasne
zagajniki, zielone pola i ukwiecone łąki…
Wtem, gdy mijała skałę wawelską, wyskoczył ku niej zaczajony tam potwór okropny, smok
ziejący ogniem. Przestraszona, bryznęła mu w oczy pianą wodną. Zasyczało, zadymiło i
oślepiony smok skrył się na chwilę w pieczarze. Gdy wyjrzał, Wyszła była już daleko.
Płynęła teraz przez urodzajne ziemie ku północy, kręcąc się i wijąc to w prawo, to w lewo,
byle jak najwięcej świata zobaczyć, jak najwięcej pól zrosić swą wodą.
Przyłączyły się do niej mniejsze strumienie i rzeczki, które nie miały odwagi same
zapuszczać się w obce, nieznane strony.
Płynęła coraz wolniej, coraz szerzej, rozlewała swe wody, zmęczone długą drogą.
„Czas już chyba zawrócić” – myślała nieraz, ale ciekawość pchała ją naprzód.
Aż nagle zniknęły jej sprzed oczu lasy i pola. Poczuła dziwny słony smak, nieznany zapach
dolatywał z północy. Nad sobą miała szare niebo, przed sobą szarą, nieogarnioną wzrokiem,
łączącą się z niebem wodę, spienioną białymi grzywami. To było morze.
– Jakie to groźne, potężne i piękne – szepnęła.
Ale jej cichy głos zagłuszył gwałtowny szum, jakaś siła pociągnęła ją ku sobie i Wyszła,
pierwsza fala wysłana z dalekich gór Beskidu, połączyła się z falami morskimi.
Czarnocha i Białka na próżno czekały jej powrotu. Na próżno wysłały za nią jedną falę po
drugiej. Wszystkie biegły jej śladem i wszystkie po długiej drodze gubiły się w słonych
wodach Bałtyku.
Z tych to fal płynących nieustannie powstała wielka rzeka, już nie „Wyszła”, a Wisła, od
której obie siostry przezwano Czarną i Białą Wisełką.

Autor: Szidikur

Pod poniższym linkiem można tej legendy posłuchać:

https://www.youtube.com/embed/hTty9Ob73Dg?feature=oembed

Kochani,

Zadanie związane z legendą.

Wymień 5 miast leżących nad Wisłą

Na odpowiedzi czekam do 5 czerwca

a.bugajska.bagniuk.sp2@gmail.com